Na początku października br. Steve
Pohlod – wiceprezes kanadyjskiej firmy energetycznej TransCanada poinformował,
iż w tym roku spółka nie przedłoży Krajowej Radzie Energii wniosku dotyczącego
budowy rurociągu Energy East, a zrobi
to najwcześniej w 2014 r. Powodem są przedłużające się prace logistyczne i
środowiskowe w zakresie projektu wartego blisko 12 mld CAD.
Energy East to gigantyczny projekt stworzenia blisko 4500-km
rurociągu, który umożliwi przesył z Alberty i Saskatchewan do rafinerii we
wschodniej Kanadzie (Quebecu i Nowego Brunszwiku) 1,1 mln baryłek ropy naftowej
dziennie. Główne elementy projektu to: przystosowanie obecnie istniejących 3000
km gazociągu do transportu ropy naftowej, budowa 1460 km nowych rurociągów oraz
68 stacji pompowania ropy w Albercie, Saskatchewan, Manitobie, Ontario, Quebecu
i Nowym Brunszwiku, a także rozbudowa infrastruktury morskiej w celu eksportu
ropy – we współpracy z TransCanada spółka Irving Oil w Saint John w Nowym Brunszwiku
planuje zbudować warty 300 mln CAD terminal morski. Kolejny terminal ma zostać
zlokalizowany na rzece św. Wawrzyńca w Quebecu. Powstać mają także cztery duże
magazyny ropy naftowej w rejonie Hardisty w Albercie, Saskatchewan Bakken,
Québec City i Saint John.
Mapa rurociągu Energy East (Energy
East: The economic benefits of TransCanada’s Canadian Mainline conversion
project, Deloitte, September 2013)
We wrześniu br. TransCanada przedstawiła
raport opracowany przez firmę Deloitte, z którego wynika, iż budowa Energy East spowoduje utworzenie do 2018
r. 10 000 pełnowymiarowych miejsc pracy w całym kraju. Szacuje się, iż 6-letnia
budowa i 40-letnie komercyjne wykorzystanie rurociągu wygenerują dla
kanadyjskiej gospodarki od ok. 10 do blisko 25 mld CAD oraz od ok. 3 do ponad 7
mld CAD w podatkach w tym okresie.
W analizie wskazuje się, iż
największe korzyści z realizacji inwestycji otrzymają prowincje Ontario i
Quebec. Uzyskanie zgody tej ostatniej prowincji może się okazać znacznie
trudniejszym niż się wydaje. Premier Quebecu Pauline Marois nie jest zwolenniczką
wspierania interesów dużego przemysłu energetycznego (m.in. jej gabinet
wprowadził moratorium na wydobycie gazu łupkowego w rejonie rzeki św. Wawrzyńca),
opowiada się za zwiększeniem wykorzystania odnawialnych źródeł energii. W
sierpniu br. zapowiedziała wnikliwą analizę projektu, gdy tylko ten zostanie
jej przekazany. Z kolei minister energetyki Ontario kontestował eksportowy
charakter projektu, zaznaczając, że wiele wskazuje na to, iż jego prowincja
będzie jedynie obszarem tranzytowym dla ropy wysyłanej na rynki zagraniczne. Projekt
zdecydowanie popierają władze Nowego Brunszwiku. Premier tej prowincji David
Alward wyrażając dla niej aprobatę określił ją mianem „narodowej budowy”.
Projekt Energy East nie jest jednym pomysłem na transfer ropy z zachodu na
wschód Kanady. Własną inicjatywę w tym zakresie przedstawiła także spółka
Enbridge, która planuje dokonać rewersu na rurociągu 9B tak by umożliwić
transfer ropy w stronę Quebecu. Szacowany koszt tej operacji to ponad 110 mln
CAD.
Wielkoskalowy charakter Energy East powoduje, że projektem
zaczęły się już interesować organizacje ekologiczne. Również przedstawiciele
władz lokalnych podnoszą swoje wątpliwości co do bezpieczeństwa inwestycji. Np.
burmistrz Edmundston w prowincji Nowy Brunszwik wezwał TransCanada do
zagwarantowania, że rurociąg nie zaszkodzi ujęciom wody. Nie można zapominać,
iż to właśnie kwestie środowiskowe blokują budowę innego strategicznego
kanadyjskiego rurociągu – Keystone XL,
mającego umożliwić eksport ropy naftowej z piasków bitumicznych do USA na
wybrzeże Zatoki Meksykańskiej.
Rurociągi w Ameryce
Pn. (CAPP Crude Oil Pipeline & Refinery Map, August 2013, Energy East: The
economic benefits of TransCanada’s Canadian Mainline conversion project,
Deloitte, September 2013)
Oba projekty – zarówno East Energy jak i Keystone XL są bardzo mocno popierane przez rząd Kanady – oba
umożliwiają eksport kanadyjskiej ropy naftowej. Realizacja Keystone XL w naturalny sposób wymaga jednak zgody USA. Ostatnie
wypowiedzi Prezydenta Baracka Obamy dotyczące jego działań na rzecz
zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych zmniejszają jednocześnie szansę na
budowę tego amerykańsko-kanadyjskiego przedsięwzięcia. Zaletą East Energy jest to, iż budowa gazociągu
nie wymaga akceptacji ze strony Stanów Zjednoczonych. Paradoksalnie jednak
okazać się może, iż realizacja inwestycji będzie utrudniona, a nawet upadnie z
powodów wewnętrznych, napędzanych oporem władz prowincji, uniemożliwiając
premierowi Stephenowi Harperowi polityki federalnej, której eksport ropy
naftowej jest ważnym elementem.